Maj zakończyłam z dwiema życiówkami. Padł rekord na 5 km i na 10 km. Zdecydowanie to był bardzo udany pod względem biegowym miesiąc obfitujący w sportowe sukcesy. W sumie przebiegłam nieco ponad sto kilometrów - dokładnie 104 km.
Bieganie w maju to była przyjemność. Piękne, ale jeszcze nie gorące dni. Dłuższy dzień. Sporo słońca. Aż chce się żyć. Aż chce się biegać. Wzięłam udział w jednych zawodach - Bieg Skawiński, gdzie pobiłam swój rekord na 10 km (oficjalny. trasa z atestem PZLA). Tylko raz pojawiłam się na Parkrunie, ale za to również tam zrobiłam życiówkę na 5 km (wynik nieoficjalny, bo trasa bez atestu, ale dla mnie i tak wielka radość i sukces
Pierwsze od półtora roku długie wybieganie na 22 km
3 maja korzystając z dnia wolnego i całkiem ładnej pogody wyszłam po biegać. Nie do końca planowałam taki długi dystans. W sumie to nic nie planowałam. Czułam się tego dnia dość nieszczęśliwa, a bieganie jak wiadomo jest całkiem niezłym lekiem na smutki. Biegłam więc przed siebie porządkując myśli i ciesząc się z każdego kroku i każdego pokonanego kilometra. Pobiegałam sobie po osiedlu, a później zdecydowałam że odwiedzę Kopiec Krakusa. To moja ulubiona biegowa miejscówka. Po zbiegnięciu z kopca zamiast jak zwykle wracać prosto, skręciłam w prawo i zwiedziłam Kamieniołom Liban. Mieszkam w tej okolicy tyle czasu, a byłam tam dopiero pierwszy raz. Bardzo fajne miejsce. Takie klimatyczne
![]() |
Kamieniołom Liban |
Wracając do domu czułam dość mocno kolana. Obawiałam się, że przesadziłam i następnego dnia nie będę chodzić. To było moje pierwsze tak długie wybieganie od 2. Półmaratonu Królewskiego. O dziwo następnego dnia czułam się zupelnie dobrze i normalnie. Nic mi nie dolegało. Ani mięśnie, ani kolana.
203 Parkrun Kraków - życiówka na 5 km
Maj od początku zapowiadał się doskonale. Już w pierwszą sobotę miesiąca udało mi się przebiec 5 km w rekordowym dla mnie czasie 23 minuty i 15 sekund. #203 Parkrun Kraków i życiówka utwierdziły mnie w przekonaniu, że to będzie dobry miesiąc. Poprawiłam swój poprzedni czas o ponad minutę, a to chyba sporo jak na dystans 5 km.
Rumieniec na twarzy, czyli zmęczenie było. Na 5 km zawsze jest zmęczenie. Na szczęście szybko mija a chwała satysfakcja pozostaje. To był mój jedyny parkrun w maju, ale za to na bogato.
XV Bieg Skawiński - życiówka na 10 km
13 maja miałam zaplanowany XV Bieg Skawiński. Lubię to miasto i lubię ten bieg. Trochę marudziłam, że pogoda słaba, ale na szczęście nawet się wypogodziło i obyło bez deszczu. Do Skawiny pojechałam razem z tatą. Przed biegiem liczyłam na życiówkę, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze.
Pokonałam 10 km w 51 minut i 36 sekund. O ponad 3 minuty lepiej, niż kiedykolwiek. W dodatku trasa z atestem PZLA, więc nikt mi mojej życióweczki nie umniejszy ;) A najlepsze jest to, że przez niedopatrzenie do samej mety byłam przekonana, że mój bieg trwa o kilka minut dłużej, niż faktycznie. Dopiero jak zobaczyłam czas na wyświetlaczu, porównałam z endomondo dotarło do mnie, że to zrobiłam. Pobiłam swój rekord na 10 km.
Bieganie: maj 2017 - statystyki
Statystyki nie powalają. Mamy przebiegnięte 104 km, prawie 12 i pół godziny poświęcone na aktywność fizyczną i spalone prawie 6 i pół tysiąca kalorii. Ale jak widać wyżej nie samymi cyferkami człowiek żyje i przeciętny kilometraż nie musi wykluczać kolejnych osobistych sukcesów. Celowo piszę osobistych, bo zaraz przyjdzie ktoś i stwierdzi, że to żaden wynik i nie ma się czym chwalić. No cóż, dla mnie jest.
Jak widać na poniższym kalendarzyku udało mi się zrobić kilka treningów w tygodniu. W weekend zazwyczaj jest łatwiej, chyba że się nie da w ogóle. W tygodniu najczęściej wychodzę biegać wieczorami, zmęczona całym dniem i po całym dniu jedzenia ;) Komfort jest mniejszy, ale też jest fajnie. Taki bieg na dobranoc to fajna sprawa, chociaż nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że ułatwia zasypianie ;)
Zawsze jak patrzę na ten biegowy kalendarzyk to wydaje mi się on taki pusty. Zaledwie 8 dni, w których biegałam. Mało jak na 31, które ma miesiąc. Zawsze jak robię podsumowanie czuję niedosyt. O ile 100 km jest dla mnie satysfakcjonujące to chciałabym zwiększyć częstotliwość treningów. Oczywiście wpłynęłoby to na zwiększenie kilometrażu i bardzo dobrze. Ale nie wiem, czy się uda ;)
Bieganie w maju - podsumowanie
Podsumowując maj to był miesiąc pełen emocji, biegowych sukcesów i pokonywania swoich granic. Działo się mniej, niż w kwietniu, ale te dwie życiówki i długie wybieganie robią swoje. Maj to była bardziej jakość, niż ilość.
A jak Wam minął maj i jakie plany na czerwiec?
Gratulację - niezłe osiągnięcia. Ja biegam od jakiegoś czasu i wiem, jaki to wysiłek. Póki co mój rekord to 11,6 km, ale zainspirowałaś mnie do dalszej pracy :)
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesów, świetne wyniki! Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńSuper! bardzo gratuluję :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Ja nie mogę się przekonać do biegania, więc tylko podziwiam osoby lubiące ten sport ;)
OdpowiedzUsuń