Dlaczego nie lubię otwartych zakończeń? Zacznijmy od krótkiego przypomnienia, czym jest otwarte zakończenie. Otwarte zakończenie to takie zakończenie nieskończone. Niby już the end i napisy końcowe, a cały czas nie wiadomo, co się stało, jak było i kto zabił. I wiadomo nie będzie. To są właśnie te otwarte zakończenia, których nie lubię w filmach i książkach. W życiu trochę inaczej, ale o tym za jakiś czas. W sztuce nie lubię otwartych zakończeń.
![]() |
Źródło: pixabay.com |
Nie lubię otwartych zakończeń, bo po to czytam książkę lub oglądam film, żeby mi autor opowiedział pewną historię. Gdybym sama chciała ją sobie opowiedzieć, wymyślić, domyślić się to bym pozostała sama ze sobą i swoją wyobraźnią. A kiedy sięgam po jakieś dzieło to chcę je dostać kompletne, a nie urwane.
Czasami się zastanawiam, czy otwarte zakończenia mają na celu zirytowanie odbiorcy, czy są tylko skutkiem braku pomysłu autora ewentualnie zbyt wielu pomysłów i jego niezdecydowania. Otwarte zakończenia irytują i pozostawiają niedosyt. Czasami nawet mam poczucie zmarnowanego czasu, bo tyle poświęciłam na tę opowieść, a koniec końców dalej nie znam odpowiedzi na najważniejsze pytania. Tak, mogę się sama domyślić, ale jak już wspominałam skoro sięgam po książkę to nie po to, żeby ją dokańczać za autora. Może gdyby to był jakiś konkurs. Czasami otwarte zakończenie to zagadka. Wtedy jeszcze ma to jakiś sens. Ale jeżeli nagle fabuła się kończy i urywa, dla mnie to jest po prostu niedopracowane. I irytujące. Otwarte zakończenia to mogą mieć wiersze.
Otwarte zakończenia oczywiście mają swoich zwolenników. Niektórzy ludzie uwielbiają się domyślać. Lubią ten dreszczyk i tę niewiadomą. Otwarte zakończenia inspirują i prowokują do rozmyślań. Rozwijają wyobraźnię. Ja jednak wolę dostać wszystko na tacy od początku do końca. Nie ma nic gorszego niż kiedy przy napisach końcowych pada pytanie "Ej to o co w ogóle w tym filmie chodziło, bo ja już w ogóle nie wiem". Dobrym zakończeniem można złożyć do kupy każdą historię. Niestety kiepskim zakończeniem można również zepsuć najlepszą.
A Wy lubicie otwarte zakończenia?
Zobacz też:
ja zależy jaką książkę czytam. bo jeśli to horror lub kryminał otwarte zakończenia pasują;D
OdpowiedzUsuńwłaśnie mnie to denerwuje, bo ja bym chciała wiedzieć ;)
UsuńTo zależy czy w planach jest kolejna część, jeżeli tak to ok, ale jeżeli jest tylko jedna część i więcej nie będzie to zdecydowanie nie. Zakończył się tak pierwszy sezon serialu który bardzo mi się podobał, a później się okazało, że już nie nakręcą więcej odcinków, ze względu na słabą popularność :/
OdpowiedzUsuńJa lubię otwarte zakończenia, chociaż czasami są irytujące ;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię poczuć ten niedosyt często irytację 😃 przecież w życiu właśnie tak jest. Nigdy nie wiadomo co dalej
OdpowiedzUsuńU mnie to zależy od książki. Czasem aż się prosi o porządne zakończenie, ale czasem dobrze jest poczuć ten niedosyt, coś sobie dopowiedzieć, zastanowić się samemu :)
OdpowiedzUsuńRównież nie lubię otwartych zakończeń bo tak jak mówisz, skoro autor pokazuje nam historię to niech będzie ona kompletna. Czasem czytałam książkę żeby dowiedzieć się co będzie na końcu:) Otwarte zakończenia jedynie irytują.
OdpowiedzUsuńa może niektórzy autorzy czasami tak robią, żeby potem było o czym napisać w kolejnej książce :) nie wiem, chociaż sama też nie bardzo lubię takie otwarte zakończenia
OdpowiedzUsuńNie lubię i to bardzo, czasami mam nadzieję że może autor napiszę kolejną część i wszystko się wyjaśni, ale niestety najczęściej jest tylko rozczarowanie.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię takich zakończeń... Ciągle się głowię, a jestem osobą która lubi mieć wszystko jasne i konkretnie :)
OdpowiedzUsuńOtwarte zakończenia są ciężkie dla mnie, bo przywiązuję się do bohaterów i chcę wiedzieć, jak zakończyła się ich historia. :)
OdpowiedzUsuńTak jak w życiu nie lubię nie dokończonych i nie domkniętych spraw tak w książce też nie byłoby to fajne :) trudno poczuć satysfakcję z przeczytanej książki czy obejrzanego filmu kiedy jest ono nie zakończone :) i czytelnik pozostaje zawieszony w próżni :)
OdpowiedzUsuńUu, moje historie chyba by Cię zirytowały... Ale to wszystko tylko dlatego, żeby czytelnicy sięgali po następną część. ;) Osobiście nie lubię otwartych zakończeń, ale jeśli historia jest częścią serii, to wtedy sprawiają, że koniecznie muszę przeczytać kolejny tom. O to chodzi autorom-szkudnikom. :)
OdpowiedzUsuńjeżeli jest dalsza cześć to ok, ale często właśnie nie ma. i to jest straszne! ;)
UsuńZgadzam się. To chyba jedyna wada, którą widzę w książkach Grishama...
UsuńJa lubię ten tym zakończenia tylko wtedy, gdy wiem, że kiedyś (nawet w dalekiej odległości) będzie kolejna część. W innym przypadku nie przepadam, niby każdy może interpretować historię na swój sposób, ale bardziej interesuje mnie pomysł autora, szczególnie jeśli czyta się całą serię :)
OdpowiedzUsuń