Biegam. Jestem biegaczką. Bieganie jest moim hobby i sposobem na utrzymanie ciała i umysłu w dobrej formie. Ale dlaczego akurat bieganie? Jest tyle sportów. Tyle możliwości. Bieganie nie jest ani lepsze ani gorsze. Każdy sport jest po prostu inny. Ma inną specyfikę, stawia inne wymagania. Ja wybrałam bieganie, chociaż może raczej to bieganie wybrało mnie. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego akurat bieganie?
Życie w bardzo dużej mierze jest po prostu sumą przypadków. Każda drobnostka, nawet wydawałoby się totalnie bez znaczenia, na którymś etapie naszego życia może okazać się decydująca. Codziennie podejmujemy nic nie znaczące decyzje. Pojechać do pracy tramwajem czy autobusem? Kupić precelka przed pracą czy na przerwie? Którą sukienkę założyć? Jakie buty? Różowa czy czerwona szminka? Którą drogą pójść, gdzie skręcić, w którym miejscu przejść przez jezdnię. Rzeczy bez znaczenia, które mogą okazać się decydujące. To są rzeczy, których wpływu na nasze życie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Zdarzają się wypadki drogowe, kieszonkowcy czy zakażenia w piekarni. Możemy mieć szczęście lub pecha. O szczęściu najczęściej w ogóle się nie dowiemy.
Moje bieganie to też jest suma wielu przypadków. Nie zaczęłabym biegać, gdyby mój tata mnie nie namówił. A on też zaczął biegać pod wpływem jakichś czynników. Początki mojej przygody z bieganiem to nie był mój najlepszy czas. Mówiąc wprost było bardzo słabo w bardzo ważnym dla mnie aspekcie życia. I wiem, że gdyby nie to, nie zaczęłabym biegać. Zawsze powtarzam, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Każdy kij ma dwa końce i z każdej tragedii można wyciągnąć jakąś naukę i pozytywy dla siebie. Trzeba tylko chcieć i spróbować. Tak też zrobiłam. Było źle i nie chciałam się w tej rozpaczy pogrążać. Potrzebowałam czegoś, żeby się oderwać, zapomnieć, poczuć lepiej. Mogłam wybrać alkohol lub narkotyki. Niektórzy wybierają i to jest cholernie smutne. Ja wybrałam bieganie. Bieganie miało być lekiem na zło. Albo jakimś znieczuleniem. Miało zająć czas, podbudować moją samoocenę, być szansą na nowe znajomości. Dokładnie tak się stało. Czas który upływałby mi na martwieniu się i smuceniu mijał na treningach. Na początku postęp jest duży, więc szybko poczułam dumę ze swoich osiągnięć. Poznałam również wielu fajnych ludzi.
![]() |
Źródło: facebook.com/pages/Wolbrom-Team |
![]() |
Fot. Piotr Ogar, źródło: facebook.com/parkrunkrakow |
bo bieganie jst cudowne :) to chyba powinno wystarczyć :)
OdpowiedzUsuńeh, też lubię bieganie :) ale znajduję tysiąc przyczyn czemu lepiej poćwiczyć w domu :)
OdpowiedzUsuńjedno drugiego nie wyklucza ;)
UsuńZawsze marzyłam o takim bardziej profesjonalnym bieganiu, Wyobrażałam sobie siebie właśnie w takich butach biegnącą dumnie przez park. W rzeczywistości mam chore płuca i męczy mnie najdrobniejsza czynność jak wejście na pierwsze piętro po schodach:P
OdpowiedzUsuńJa zaczelam biegac i pokocham biegac przez taniosc tego sportu (ja pierwsze pok roku nawet nie kialam profesjonalnych butow tylko biegalam w jakis takich byle jakich jakie mialam na specery) i jego mozliwosc dopasowania do swoich potrzeb - wyjsc moglam nawet w srodku nocy i w przeciwienstwie do np domowych "dywanowek" zaden sasiad z dolu nie mial problemu ze mu tupie czy skacze w nieodpowiedniej godzinie.
OdpowiedzUsuńJa mam takie zrywy powstańcze - biegam jakiś czas, potem porzucam i tak w kółko, ale podziwiam osoby, które są systematyczne w tym co robią :) Gratuluję pasji :)
OdpowiedzUsuńja też nie jestem tak do końca systematyczna ;)
UsuńA ja mam zupełnie odmienne doświadczenia. Nigdy specjalnie nie planowałem, że zacznę biegać. Chęć powrotu do sprawności i wcześniejszej wagi po złamaniu nogi sprawiła, że postanowiłem zacząć uprawiać jakiś sport, bieganie przyszło jakos tak automatycznie. W zasadzie to wydaje mi się, że to nie ja wybrałem bieganie, tylko bieganie wybrało mnie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dla mnie takim "bieganiem" są rolki (w lecie) i łyżwy (zimą) :) i z podobnymi uczuciami wiąże się u mnie jeżdżenie. Niesamowite jest to jak wychodząc czasami z kiepskim humorem wracam "naładowana": zmęczona, ale szczęśliwa:)) Najbardziej lubię jazdę wieczorną i nocną:) motywują mnie ludzie którzy lubią się ruszać.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą! Moje bieganie też było zupełnie przypadkowe, w pracy coraz więcej osób to robiło i kiedy kolega zaczął mieć sukcesy w postaci przebiegniętych km, doszłam do wniosku, że ja też chcę biegać!
OdpowiedzUsuńhmmm...a może po prostu...nic nie dzieje się bez przyczyny :) :) :) Wspaniale, że odnalazłaś swoją pasję... :)
OdpowiedzUsuńWczoraj przebieglem ze 100m do najblizszego sklepu po piwo, wiec zgodnie z twoim tokiem rozumowania jestem biegaczem, ba sprinterem, a pani na kasie , ktora mi je sprzedala matematykiem;)
OdpowiedzUsuńskoro tak twierdzisz ;)
UsuńJa nie lubie biegac i nigdy tego.nie lubilam. Kocham za toa dlugie spacery i inne sporty, ale biegania chyba nigdy nie polubie :)
OdpowiedzUsuńSam biegam od kilku lat i każdemu proponuję bieganie bo dobrze wpływa na mózg.
OdpowiedzUsuń