Setny Parkrun to wyjątkowa okazja. Chociaż parkrun jest świetną inicjatywą i wspaniałym początkiem weekendu zazwyczaj było mi jakoś nie po drodze. Ale dzisiaj, z okazji setnego parkrunu się pojawiłam. I wypraszam sobie insynuacje, że ze tylko względu na ciastka. Nie tylko.
Pogoda na setny parkrun była idealna. Nie padało, w miarę ciepło, ale bez upału. Słonecznie, ale nie raziło po oczach, Biegło mi się całkiem dobrze, chociaż w połowie trasy rozwiązał mi się but. Ale wytrwałam, nie wywaliłam się i jakoś z tą rozwiązaną sznurówką dobiegłam do mety. Widać na zdjęciach, jak ją ciągnę za sobą ;)
![]() |
Źródło: facebook.com/parkrunkrakow fot. Richie |
![]() | |
|
Mój dzisiejszy czas to 24:55, co jest moim nowym parkrunowym rekordem. To cieszy, tym bardziej że parkrun był taką rozgrzewką przed Biegiem Skawińskim, więc nie dałam z siebie wszystkiego. Zajęłam 16 miejsce wg płci i 104 w ogóle. A po biegu miałam okazję się zregenerować i posilić ciastkami, ciasteczkami, cukierkami i różnymi innymi pysznościami. Czuję, że ten parkrun naładował mnie pozytywną energią biegową.
![]() |
Kliknij, aby powiększyć |
Tradycyjnie jeszcze screen z endomondo. Nie do końca zgadza się z parkrunowym pomiarem czasu, ale to standard. Zazwyczaj mi się endomondo z niczym nie zgadza tak w 100% ;)
Piękny wynik! Szkoda, że setny parkrun wypadł akurat w ten weekend i nie mogłam się zjawić :(
OdpowiedzUsuńTeż nie mogłam być wczoraj niestety :(
OdpowiedzUsuń