Poranne 22 kilometry to dłuższa historia. Koleżanka zadzwoniła do mnie dzień wcześniej, czy nie dałabym rady przenocować jej u siebie. Zgodziłam się. Miała być około 23 w nocy, pojawiła się około 5 rano dnia następnego. Budząc mnie rzecz jasna. Pomimo usilnych prób nie byłam w stanie już usnąć. Może dlatego, że władowała mi się do łóżka. Była mniej więcej godzina szósta rano, kiedy postanowiłam ubrać się i wyjść pobiegać.
 |
Źródło: własne |
Planowałam, że to będzie dłuższy bieg, ale nie narzucałam sobie presji. Jak wyjdzie 10 km to też dobrze. Pogoda była idealna. Słonecznie i rześko. Bieganie z samego rana to zupełnie inna jakość. To był piątek 15 sierpnia - święto i dzień wolny od pracy. Tym lepiej. Rzadko kiedy mam możliwość wybrać się na poranne bieganie. Właściwie tylko w niedzielę, ale wtedy chciałabym się chociaż raz w tygodniu wyspać do oporu, a przynajmniej do tej 8-9. Ulice były ciche i puste, co zdecydowanie sprzyja bieganiu. Tłumy ludzi na mojej trasie to jedna z najbardziej irytujących rzeczy podczas biegania. A tutaj tak pusto, tak cicho, tak chłodno. Nic tylko biec przed siebie.
 |
Źródło: własne |
Wahałam się, które buty założyć.
Kalenji Ekiden 50 czy
Kalenji Kapteren 50? Te pierwsze są mega wygodne i takie hmm miękkie. Drugie są twardsze, bardziej stabilne i przeznaczone właściwie do biegania w terenie. Miałam zamiar biegać raczej ulicami, chodnikami i alejkami, więc wybrałam te pierwsze.
 |
Źródło: własne |
Na wszelki wypadek, gdybym rzeczywiście miała biegać długo założyłam na kolano opaskę neoprenową. Cały czas pamiętam i trochę czuję czerwcową kontuzję. Lepiej dmuchać na zimne. Wzięłam również ze sobą
pas z bidonem. Tym razem zamiast izotonika nalałam sobie zwykłej wody i to był świetny wybór. Taka woda smakuje wyśmienicie w trakcie wysiłku fizycznego. Wzięłam też bilet, gdybym jednak musiała lub chciała wrócić autobusem i kilka złotych. Ani bilet ani pieniędze nie były mi do niczego potrzebne.
Przebyłam dokładnie 22 kilometry i 18 metrów w 2 godziny, 29 minut i 14 sekund. Kolejny rekord w półmaratonie (2g:21m:05s). Jestem z siebie mega dumna. Biegłam ze średnią prędkością 6:44 min/km i spaliłam dokładnie 1160 kcal. Najszybciej biegłam na 10 kilometrze (5:51 min/km) a najwolniej na 20 kilometrze (7:57 min/km).
Bardzo mnie cieszy, że najszybsze odcinki nie są tymi pierwszymi. To znaczy, że biegnę odpowiednim tempem skoro po przebyciu około połowy trasy jestem w stanie przyspieszyć, a nie tylko zwalniać i zwalniać. Tak samo cieszy mnie, że ostatnie 2 kilometry nie były najwolniejszymi. Nie chcę biec na złamanie karku najszybciej jak się da i stopniowo tracić siły.
 |
Kliknij, aby powiększyć |
 |
Kliknij, aby powiększyć |
Uważam, że człowiek po biegu nie powinien być totalnie wycieńczony i trzeba biegać tak dużo i tak szybko, żeby zostawał jeszcze spory zapas energii. Dlatego nigdy nie daję z siebie maksimum. Gdybym w jakimś biegu dała z siebie maksimum to padłabym na mecie i szybko nie wstała. A zupełnie nie o to mi chodzi. Jasne chcę być coraz lepsza, chcę się ścigać ze sobą, a nawet z innymi, ale nie chcę zgubić siebie podczas zawrotnego tempa. I biegam bardziej rekreacyjnie i dla przyjemności oraz zdrowia, niż dla wyników.
Moja trasa wiodła ode mnie z domu z Woli Duchackiej przez Wisłę na Błonia, które obiegłam dookoła i wróciłam. Taka mała pętelka. Pomimo raczej spokojnego tempa mniej więcej w połowie drogi odezwało się to
nieszczęsne kolano. Pomimo opaski neoprenowej. Zwolniłam, przeszłam do marszu i obiecałam sobie, że to ostatni tak długi bieg w tym miesiącu. Pamiętam, że jak zaczynałam biegać kolana (oba) bolały mnie po każdym treningu. Później się przyzwyczaiły. Do długich dystansów też się muszą przyzwyczaić. Powoli, spokojnie i bez presji. Do jesiennego półmaratonu zostało jeszcze trochę czasu i wierzę, że uda mi się go przebiec bez bólu i dyskomfortu. Przecież to tylko 21 kilometrów.
Piękny dystans, jest czym się pochwalić! Gratuluję : )))
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńBrawo ! masz dobre podejście do biegania ;)Na jesiennym półmaratonie możesz "złamać" dwie godziny:)
OdpowiedzUsuńnawet o tym nie marzę. myślę, że to jeszcze nie mój czas. może za rok.
Usuń“Kiedy musimy podjąć ważną decyzję, najlepiej zawierzyć intuicji, ponieważ rozum zwykle oddala nas od spełnienia marzeń, przekonując, że jeszcze nie nadeszła odpowiednia chwila. Rozum boi się klęski, podczas gdy intuicja kocha wyzwania.”
Usuń"To niemożliwe - powiedział rozsądek, to ryzykowne - powiedziało doświadczenie, to bezsensowne - powiedziała duma. Mimo wszystko spróbuj - powiedziało serce"
:)
Usuńpo tytule myślałam raczej cyfra równa dystansowi dotyczy rowera,a nawet jeśli nie to będą to na pewno rolki,a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńNIEZMIERNIE Cię podziwiam:)
dziękuję. jeszcze pół roku temu sama nie uwierzyłabym, że dam radę tyle przebiec.
Usuń